Baśnie braci Grimm – Mysikrólik i niedźwiedź
28 grudnia 2020Pewnego letniego poranku udał się niedźwiedź z wilkiem do lasu na spacer. Wtem niedźwiedź usłyszał piękny śpiew jakiegoś ptaszka i rzekł:
– Bracie wilku, co to za ptaszek tak pięknie śpiewa?
– Król ptaków – odparł wilk. – Musimy przed nim głowę skłonić.
A był to mysikrólik.
– Jeśli to król – odparł niedźwiedź – to chętnie bym obejrzał jego pałac królewski, zaprowadź mnie tam.
– TO nie tak łatwo, jak myślisz – odparł wilk. – Musisz zaczekać, aż królowa wróci.
Po chwili nadleciała królowa wraz z królem, nieśli w dzióbkach pożywienie dla swych dziatek. Niedźwiedź chciał się już udać do pałacu, ale wilk powstrzymał go.
– Musisz jeszcze zaczekać, aż król i królowa odlecą.
Zapamiętali więc miejsce, gdzie znajdowało się gniazdo, i odeszli. Niedźwiedź jednak niecierpliwił się i chciał czym prędzej zobaczyć królewski pałac. Po krótkiej chwili ruszył więc z powrotem. Że zaś król i królowa właśnie odfrunęli, zajrzał do gniazda i zobaczył w nim pięcioro czy sześcioro piskląt.
– To ma być pałac królewski! – zawołał. – To mi dopiero nędzny pałac! A wy nie jesteście królewskimi dziećmi, lecz podrzutkami.
Gdy to usłyszały młode mysikróliki, rozgniewały się srodze i zawołały:
– To nieprawda! Jesteśmy królewskimi dziećmi. Niedźwiedziu, ta sprawa musi być wyjaśniona!
Niedźwiedź i wilk zlękli się bardzo i uciekli do swych nor. A młode mysikróliki poczęły głośno i rozpaczać i lamentować, gdy zaś rodzice ich powrócili z jedzeniem, zawołały:
– Nie tkniemy ani skrzydełka muchy, choćbyśmy miały pomrzeć z głodu, dopóki nie wyjaśnicie, czy jesteśmy dziećmi królewskimi, czy nie. Był tu niedźwiedź i lżył nas.
Stary król zaś rzekł:
– Bądźcie spokojne, dzieci, ta sprawa zostanie wyjaśniona!
Mysikrólik poleciał wraz z królową do nory niedźwiedzia i zawołał:
– Hej, ty stary mruczadło! Dlaczego lżyłeś moje dzieci? Będziesz za to ukarany. Wypowiadam ci krwawą wojnę!
Niedźwiedź zwołał wszystkie zwierzęta czworonożne: wołu, osła, krowę, jelenia, sarnę, słowem wszystkie, jakie tylko ziemia nosi. Mysikrólik zaś zebrał wszystko, co lata w powietrzu, więc nie tylko ptaki, duże i małe, ale także komary, szerszenie, pszczoły i muchy.
Kiedy nadszedł czas rozpoczęcia wojny, mysikrólik posłał zwiadowców, aby zbadali, kto jest wodzem armii nieprzyjacielskiej. Komar, najbardziej ze wszystkich przebiegły, udał się do lasu, gdzie zebrał się wróg, przysiadł pod listkiem i czekał na ustalenie hasła. Wreszcie niedźwiedź przywołał lisa i rzekł:
– Tyś najsprytniejszy, zostaniesz więc generałem i poprowadzisz nas do walki!
– Dobrze – odparł lis. – A jakie obierzemy hasło?
Nikt nie wiedział. Wówczas lis rzekł:
– Mam ja długi i puszysty ogon, który wygląda prawie jak czerwony pióropusz. Pójdę więc naprzód, a gdy podniosę ogon do góry, będzie to znaczyło, że wszystko jest w porządku i możecie iść naprzód. Jeśli jednak spuszczę ogon, to znak, że trzeba wiać, co sił w nogach.
Kiedy to komar usłyszał, pofrunął szybko z powrotem i powtórzył wszystko mysikrólikowi.
Gdy nastał dzień bitwy, zbiegły się wszystkie czworonożne zwierzęta z hasłem i tupotem, że aż ziemia drżała. Mysikrólik zebrał zaś swą armię w powietrzu, leciała ona z takim szumem i jazgotem, że aż strach przejmował. Obie strony ruszyły na siebie. Ale mysikrólik posłał na dół szerszenia, aby kąsał lisa pod ogon, ile wlezie. Za pierwszym ukłuciem lis zadrżał i podniósł jedną nogę, ale trzymał ogon w górze; za drugim machnął nim raz w dół, ale wnet go podniósł; za trzecim jednak ukłuciem nie mógł już wytrzymać, zawył i spuścił ogon. Kiedy to zwierzęta ujrzały, sądziły, że wszystko stracone, i w trwodze rozbiegły się do swych nor. W ten sposób ptaki wygrały bitwę.
Wówczas król i królowa pofrunęli do swych dzieci i rzekli:
– Cieszcie się, dziatki, jedzcie i pijcie do woli, wygraliśmy wojnę!
Ale młode mysikróliki zawołały:
– Nie tkniemy ani skrzydełka muchy, póki niedźwiedź nie przyjdzie do gniazda i nie przeprosi nas!
Poleciał więc mysikrólik do nory niedźwiedzia i zawołał:
– Stary mruczało, masz pójść do mego gniazda i przeprosić dzieci moje, w przeciwnym bowiem razie połamię ci żebra!
Niedźwiedź wylazł w trwodze z nory, poszedł do gniazda i przeprosił młode mysikróliki.
Teraz dopiero były one zadowolone, zasiadły wszystkie razem, jadły i piły, i weseliły się aż do późna w noc.
No tags for this post.