Baśnie braci Grimm – Złodziej i jego mistrz

Baśnie braci Grimm – Złodziej i jego mistrz

15 grudnia 2020 0 przez 4parents

Jan chciał nauczyć syna jakiegoś rzemiosła; idzie więc do kościoła, modli się do Pana Boga i pyta, co przyniosłoby mu największy pożytek; za ołtarzem zaś stoi zakrystian i szepcze:

– Złodziejstwo, złodziejstwo.

Wraca więc Jan do syna i powiada, że powinien uczyć się złodziejstwa, bo taka jest wola Pana Boga. Rusza zatem wraz z synem do poszukiwania człowieka, który zna się na złodziejstwie. Idą, idą już bardzo długo, aż zachodzą do wielkiego lasu. Stoi tam mały domek, a w domku siedzi stara baba. Jan zwraca się do niej:

– Czy nie spotkała pani człowieka, który by się znał na złodziejstwie?

– Tego możecie się tutaj nauczyć – odpowiada starucha – mój syn jest mistrzem w tym rzemiośle.

Jan pyta więc jej syna, czy potrafi dobrze kraść. Mistrz złodziejski odpowiada:

– Już ja waszego syna nauczę, czego należy; przyjdźcie tu za rok, a jeśli rozpoznacie swego syna, to nie będę od was żądał żadnej zapłaty za naukę, jeśli go zaś nie rozpoznacie, to będziecie mi musieli zapłacić dwieście talarów.

Ojciec wraca do domu, syn zaś uczy się złodziejstwa i czarowania. Po roku ojciec wyrusza w drogę i duma, zatroskany, jakim sposobem ma rozpoznać syna. Idąc tak i dumając, spotyka krasnoludka, który go pyta:

– Człowieku, co wam się przytrafiło? Taką macie zakłopotaną minę.

– Ach – odpowiada Jan – przed rokiem pozostawiłem mego syna u mistrza złodziejskiego na nauce; ten mi kazał przyjść po roku i jeśli wtedy nie rozpoznam mego syna, to będę musiał mu zapłacić dwieście talarów, jeśli go zaś rozpoznam, to nic nie zapłacę; a teraz tak się martwię, że syna nie rozpoznam, i nie wiem skąd, wezmę tyle pieniędzy.

Czytaj więcej  Jan Brzechwa - "Żuk"

Krasnoludek poradził wziąć ze sobą skórkę chleba i trzymając ją w ręku stanąć pod okapem; na belce, gdzie wiszą garnki, gdzie stał koszyk, z którego wyjrzy ptaszek, i to będzie właśnie jego syn.

Jan wchodzi do izby, staje pod koszykiem i ucina skórkę razowego chleba; z koszyka wychyla się ptaszek i przygląda mu się.

– Hej, mój synu, to ty tam siedzisz! – woła ojciec.

Syn cieszy się, że widzi ojca; a mistrz złodziejski powiada:

– Diabeł cię tego nauczył; jakżebyś inaczej syna rozpoznał?

– Ojcze, chodźmy stąd – rzekł syn.

Ojciec z synem ruszają więc z powrotem do domu; po drodze spotykają nadjeżdżającą karetę. I syn mówi do ojca:

– Zamienię się w wielkiego charta, a wtedy będziesz mógł za mnie zażądać dużo pieniędzy.

Z karety wychyla się pan:

– Hej, człowieku, sprzedajcie mi tego psa.

– A dobrze, panie – odpowiada ojciec.

– Ile za niego chcecie?

– Trzydzieści talarów.

– No, no, człowieku, to bardzo dużo; ale niech tam, piękna z niego sztuka, więc go biorę.

Pan zabiera psa do swej karety, ale ledwie kawałek drogi ujechali, pies, tłukąc szybę, wyskakuje przez okno i przybrawszy znów postać człowieka, wraca do swego ojca.

I razem wracają do domu. Następnego dnia w sąsiedniej wiosce odbywa się targ; chłopiec mówi więc do ojca:

– Zamienię się teraz w pięknego konia, a ty mnie sprzedasz; kiedy mnie już sprzedasz, musisz mi zdjąć wędzidło, bo inaczej nie będę mógł zamienić się z powrotem w człowieka.

Ojciec prowadzi więc konia na targ; zjawia się mistrz złodziejski i kupuje od niego konia za sto talarów, ale ojciec zapomina zdjąć mu wędzidło. Mistrz złodziejski zabiera konia ze sobą do domu i stawia go w stajni. Widząc przechodzącą sługę koń, przemawia do niej:

Czytaj więcej  Jan Brzechwa - "Zoo"

– Zdejmij mi wędzidło! Zdejmij mi wędzidło!

Sługa przystaje i słucha:

– Co to, potrafisz gadać?

Podchodzi i zdejmuje mu wędzidło. I koń zamienia się we wróbla i przez drzwi wylatuje ze stajni; ale mistrz złodziejski staje się również wróblem i zaczyna go ścigać. Rzucają się na siebie i zaczynają się bić; mistrz przegrywa, wpada do wody i zamienia się w rybę. Wówczas chłopiec również zamienia się w rybę; i znów obaj rzucają się na siebie i mistrz przegrywa walkę. Zamienia się więc w kurę, a chłopiec zamienia w lisa i odgryza mistrzowi głowę; ten pada martwy i nie żyje aż po dziś dzień.

No tags for this post.