Baśnie braci Grimm – Trzy ptaszki
23 grudnia 2020Tysiąc lat temu, a może i dawniej, rządzili w tym kraju sami drobni królikowie. Jeden z nich mieszkał w zamku na górze i bardzo lubił polowanie. Kiedy razu pewnego wybrał się wraz ze swymi myśliwymi na łowy, u stóp góry trzy dzieweczki pasły stadko krów. Na widok królewskiego orszaku najstarsza z dziewcząt zawołała do swych towarzyszek, wskazując króla:
– Helo! Helo! Albo dostanę tego, albo nie chcę żadnego!
Na co odpowiedziała zza góry druga z dziewcząt, wskazując jeźdźca po królewskiej prawicy:
– Helo! Helo! Albo dostanę tego, albo nie chcę żadnego!
A wtedy odezwała się najmłodsza, wskazując jeźdźca po królewskiej lewicy:
– Helo! Helo! Albo dostanę tego, albo nie chcę żadnego!
A obaj jeźdźcy byli królewskimi ministrami. Król to usłyszał i po powrocie z polowania kazał wezwać wszystkie trzy pasterki przed swoje oblicze i zapytał je, co też wczoraj u stóp góry wykrzykiwały. Żadna jednak nie chciała się do tego przyznać, król zapytał się najstarszą, czy chciałaby go za męża. Odpowiedziała, że tak; zaś dwaj ministrowie to samo pytanie zadali jej siostrom; wszystkie trzy były bowiem nader urodziwe, a zwłaszcza królowa, która miała włosy niby len.
Młodsze siostry nie miały jakoś dzieci; kiedy król wybierał się raz w podróż, wezwał je dla rozweselenia królowej, która była właśnie przy nadziei. Urodziła synka, a przyniósł on z sobą na świat całkiem czerwoną gwiazdkę. I oto siostry królowej zmówiły się, że wrzucą ślicznego chłopaczka do rzeki. Kiedy go już wrzuciły (a była to wtedy chyba rzeka Wezera), uleciał pod niebo mały ptaszek i zaśpiewał:
Rzeknij, lilio wodna,
Czy to utopiony
Chłopczyna dorodny?
Usłyszawszy to obie siostry, gnane okrutnym strachem, czym prędzej uciekły. Gdy król wrócił z wyprawy, powiedziały mu, że królowa urodziła psa. On zaś rzekł:
– Taka jest, widać, wola boża.
Nad rzeką mieszkał rybak, który wyłowił z wody żywego jeszcze chłopczyka, a że żona rybaka nie miała dzieci, przygarnęli małego topielca.
W rok później król znów musiał opuścić zamek; i podczas jego nieobecności królowa urodziła drugiego synka; dwie siostry porwały go również i wrzuciły do rzeki. I znów ptaszek wzleciał pod niebo, śpiewając:
Rzeknij, lilio wodna,
Czy to utopiony
Chłopczyna dorodny?
Gdy król wrócił, powiedziały mu, że królowa znów urodziła psa, a on rzekł znowu:
– Taka jest, widać, wola boża.
Rybak wyłowił również i drugiego chłopczyka i przygarnął go pod swój dach.
Król wyjechał po raz trzeci i królowa urodziła córeczkę; złe siostry wrzuciły ją także do rzeki. A ptaszek wzleciał pod niebo i zaśpiewał:
Rzeknij, lilio wodna,
Czy to utopiony
Dzieweczka dorodna?
Gdy król wrócił, powiedziały mu, że królowa urodziła kota. Słysząc to król, bardzo się rozgniewał i kazał wrzucić swą małżonkę do lochu na długie lata.
Dzieci przez ten czas podrosły; pewnego razu najstarszy chłopczyk poszedł z innymi chłopcami łowić ryby. Oni zaś nie chcieli zabrać go ze sobą, wołając:
– Idź sobie precz, ty znajdo!
Chłopiec zasmucony spytał rybaka, czy to prawda. I rybak mu opowiedział, jak to kiedyś łowiąc ryby, wyciągnął go z wody. Wtedy chłopiec odrzekł, że pójdzie w świat szukać swego ojca. Rybak jął go prosić, by nie odchodził; on jednak nie dał się zatrzymać i rybak musiał ulec. Królewicz ruszył więc w drogę, szedł i szedł przez wiele dni. Wreszcie zatrzymał się przed wielką, bardzo wielką wodą; nad brzegiem stała stara kobieta i łowiła ryby.
– Dzień dobry, matko – rzekł chłopiec.
– Dzień dobry – odparła staruszka.
– Musisz chyba długo łowić, zanim złapiesz rybę – rzekł chłopiec.
– A ty musisz długo szukać, zanim odnajdziesz ojca. Jakim sposobem zamierzasz przebyć tę wodę? – spytała staruszka.
– Bóg to jeden wie – odparł.
Wzięła go wtedy na plecy i przeniosła na drugi brzeg, on zaś poszedł dalej szukać ojca, ale wciąż nie mógł go znaleźć. Gdy minął rok, drugi chłopiec opuścił chatę rybaka, by udać się na poszukiwanie brata. Zaszedł nad wielką wodę i spotkało go tam to samo, co brata. A w chacie została już tylko córka; tak bardzo tęskniła za braćmi, że w końcu poprosiła rybaka, aby jej pozwolił wyruszyć za braćmi, bo chciałby ich odnaleźć. Ona również dotarła do wielkiej wody; widząc staruszkę, powiedziała do nie:
– Dzień dobry, matko.
– Dzień dobry – odrzekła staruszka.
– Szczęść Boże w łowieniu!
Kiedy staruszka to usłyszała, uśmiechnęła się do niej i przeniosła ją na drugi brzeg, a na pożegnanie dała jej różdżkę, mówiąc:
– Idź teraz dalej prosto przed siebie, moja córko, a kiedy napotkasz wielkiego czarnego psa, masz przejść obok niego spokojnie i śmiało, nie uśmiechaj się i nie patrz na niego. Potem zobaczysz wielki otwarty plac; na progu upuść różdżkę i nie zatrzymując się przejdź przez cały plac aż na drugą stronę. Będzie tam stara studnia; wyrasta z niej potężne drzewo, a na nim wisi klatka z ptaszkiem. Weź tę klatkę, potem nabierz ze studni kubełek wody i wróć tą samą drogą. Podnieś z progu różdżkę, zaś mijając psa, uderz go w pysk, ale staraj się trafić, i wtedy możesz już wracać tu do mnie.
Dziewczynka napotkała po kolei wszystko, o czym mówiła staruszka, a w drodze powrotnej odnalazła obu braci, każdy z nich przeszukał pół świata. Szli potem wszyscy razem aż do miejsca, gdzie leżał czarny pies. Dziewczynka uderzyła go po pysku, a on zamienił się natychmiast w pięknego księcia i poszedł wraz z całą trójką aż nad wielką wodę. Stała tam jeszcze staruszka, która ucieszyła się, widząc ich znowu razem i przeniosła ich po kolei na drugi brzeg. Po czym poszła sobie swoją drogą, gdyż ona również została odczarowana. Zaś czwórka młodych wróciła do chaty rybaka i wszyscy radowali się, że są znów razem, a klatkę z ptaszkiem zawieszono na ścianie. Młodszy z braci nie zabawił długo w domu; wziął łuk i wyruszył na polowanie. Kiedy się zmęczył, wyjął flet i zaczął na nim grać. I oto król, który wybrał się również na łowy, usłyszał tę muzykę. Podszedł do chłopca i przemówił do niego:
– Kto ci pozwolił tutaj polować?
– A nikt – odparł chłopiec.
– Czyj ty jesteś? – pytał król dalej.
– Jestem synem rybaka.
– Rybak przecież nie ma dzieci – rzekł król.
A chłopiec na to:
– Jeśli mi nie wierzysz, to chodź ze mną!
Król zgodził się, po czym jął wypytywać rybaka. Ten zaś wszystko mu opowiedział, a ptaszek w klatce na ścianie zaśpiewał:
Matka sama jedna
W lochu siedzi biedna.
O, szlachetnie urodzony,
Toż to dzieci twojej żony!
Jej siostrzyce złe
Chciały zabić dzieci twe
I wrzuciły je do wody,
Gdzie je znalazł rybak młody.
Wszyscy się okropnie przerazili, a król zabrał ze sobą do zamku ptaszka, rybaka i troje dzieci i kazał wypuścić z lochu swą małżonkę. Biedaczka była już bardzo chora i ledwie żywa. Córka dała jej do picia wody z pałacowej studni i królowa odzyskała młodość i zdrowie. Obie złe siostry zostały spalone na stosie, a królewna poślubiła pięknego księcia.
No tags for this post.