Baśnie braci Grimm – Smoluch diabli kamrat

Baśnie braci Grimm – Smoluch diabli kamrat

28 grudnia 2020 0 przez 4parents

Pewien żołnierz zwolniony ze służby nie miał z czego żyć i przyszła taka chwila, że nie widział już dla siebie żadnego ratunku. Udał się więc do lasu. Gdy przebył kawałek drogi, spotkał małego człowieczka, a był to diabeł we własnej osobie.

Człowieczek rzekł do żołnierza:

– Co ci to, chudzino, dolega? Bo minę masz okrutnie markotną.

Żołnierz mu na to:

– Głodny jestem, a moja kieska pusta.

Diabeł zaś powiedział:

– Jeśli przystaniesz do mnie na służbę i zgodzisz się na parobka, do końca swoich dni biedy nie zaznasz. Popracujesz u mnie siedem lat, a potem pójdziesz sobie, dokąd zechcesz. Stawiam ci tylko jeden warunek: nie wolno ci przez cały ten czas myć się, czesać, strzyc brody, obcinać włosów ani paznokci, a także oczu ocierać.

Żołnierz mu odrzekł:

– No, to zgoda, skoro inaczej nie można.

I ruszył za małym człowieczkiem, który powiódł go prosto do piekła; zaraz go tam pouczył, co ma robić: rozniecać ogień pod kotłami, w których duszą się piekielne pieczenie, zamiatać podłogi, wynosić za drzwi śmiecie i pilnować porządku. Biada mu jednak, jeśli choć raz zajrzy do któregoś z kotłów!

Żołnierz na to:

– Dobra, dobra, już ty się o mnie nie martw.

Stary diabeł powędrował w świat, żołnierz zaś przystąpił do pełnienia swojej służby, dorzucił drew do ognia, wymiótł z kątów śmiecie i wyniósł je za drzwi, spełniając tym sposobem wszystkie diabelskie polecenia. Kiedy stary diabeł wrócił, rozejrzał się, czy wszystko zostało zrobione, jak należy po czym zadowolony wyruszył w świat po raz wtóry. Żołnierz potoczył okiem dokoła, a wszędzie stało mnóstwo kotłów, pod nimi buzował ogień, a w środku bulgotało coś i perkotało. Zajrzałby do nich z największą ochotą, gdyby nie to, że diabeł tak surowo mu tego zakazał; w końcu jednak nie wytrzymał, uniósł troszkę pokrywę pierwszego z brzegu kotła i zerknął do wnętrza. Zobaczył tam swego dawnego kaprala.

Czytaj więcej  Maria Konopnicka - "Pojedziemy w cudny kraj"

– A tuś mi, ptaszku – rzekł do niego. – Dobrze, żem cię wreszcie przydybał. Kiedyś ty mnie miałeś w garści, a teraz ja mam ciebie!

Czym prędzej spuścił pokrywę z powrotem i podsycił ogień, dorzucając świeżych szczap. Podszedł potem do drugiego kotła, uchylił nieco pokrywę i ujrzał swego chorążego.

– A tuś mi, ptaszku! Dobrze, żem cię wreszcie przydybał. Kiedyś ty mnie miałeś w garści, a teraz ja mam ciebie!

Zatrzasnął pokrywę i przyciągnął do ognia sporą kłodę, żeby tamtego porządnie przypiekło. Teraz był jeszcze ciekaw, kto też siedzi w trzecim kotle. Zagląda, a to jego własny generał.

– A tuś mi, ptaszku! Dobrze, żem cię wreszcie przydybał. Kiedyś ty mnie miałeś w garści, a teraz ja mam ciebie!

Przyniósł miech i rozdmuchał piekielny ogień pod generałem aż miło. I tak pełnił służbę w piekle przez siedem lat, nie mył się, nie czesał, nie strzygł, ani paznokci nie obcinał i łez z oczu nie ocierał.

Te siedem lat śmignęło mu tak prędko, jakby to było pół roku. Kiedy nadszedł umówiony termin, zjawił się diabeł i powiada:

– No i co, Jasiu, jakeś się tu sprawował?

– Rozniecałem ogień pod kotłami, zamiatałem i śmiecie za drzwi wynosiłem.

– A także do kotłów zaglądałeś; twoje szczęście, żeś potem jeszcze drewienek dorzucał, bo inaczej byłbyś zgubiony. Teraz twoja służba się skończyła, czy chcesz wracać do domu?

– Pewnie – odparł żołnierz. – Skoczyłbym teraz do domu, ojca odwiedził.

– Należy ci się za twoją pracę uczciwa zapłata – rzekł diabeł. – Idź, naładuj śmieci do tornistra, ile wlezie, i zabierz je ze sobą do domu. A pójdziesz nieumyty, nieuczesany, z długimi włosami i zarośniętą gębą, z nieobciętymi paznokciami i kaprawym okiem, a jeśli cię kto zapyta, skąd idziesz, masz odpowiadać: ,,z piekła”, a jeśli cię zapytają, kim jesteś, odpowiadaj: ,,jam smoluch, diabli kamrat i sam sobie pan”.

Czytaj więcej  Masza i Niedźwiedź odcinek 31 - Nowa miotła

Żołnierz nic nie mówiąc, zrobił, co mu diabeł kazał, ale nie był wcale ze swej zapłaty zadowolony.

Ledwie znalazł się w lesie, zdjął z ramion tornister, żeby śmiecie wysypać, ale kiedy go otworzył, ujrzał samo złoto zamiast śmieci.

– Tego się zgoła nie spodziewał – rzekł, po czym ruszył raźno w stronę miasta.

Przed karczmą stał karczmarz, który widząc nadchodzącego Jasia, przeraził się, bo wyglądał on okropnie, gorzej niż strach na wróble. Karczmarz zawołał go i spytał:

– Skąd to idziesz?

– Z piekła.

– A ktoś ty?

– Jam smoluch, diabli kamrat i sam sobie pan!

Karczmarz nie chciał Jasia wpuścić, ale na widok złota sam drzwi przed nim otworzył. Jaś kazał się podjąć obfitym poczęstunkiem, najadł się i napił do syta, po czym nie myjąc się, nie czesząc, wedle diabelskiego rozkazu, poszedł spać. Karczmarzowi zaś obraz tornistra pełnego złota nie dawał spokoju, aż wreszcie zaczaił się nocą i ukradł go.

Kiedy Jaś wstał nazajutrz i przed wyruszeniem w dalszą drogę chciał zapłacić karczmarzowi, tornistra już nie było. Biedak pomyślał tylko:

– Nie zasłużyłeś na ten zły los.

Po czym zawrócił i udał się wprost do piekła. Poskarżył się diabłu na swą dolę, prosząc go o pomoc.

Diabeł rzekł:

– Siadaj, umyję cię, uczeszę, przystrzygę brodę, obetnę ci włosy i paznokcie i przetrę oczy.

A uczyniwszy to, dał mu znów tornister pełen śmieci, mówiąc:

– Idź teraz i powiedz karczmarzowi, żeby ci oddał twoje złoto, bo inaczej zabiorę go do piekła i będzie musiał tak jak ty, ogień pod kotłami podsycać.

Jaś wrócił do karczmy i rzekł:

– Ukradłeś moje złoto, jeśli mi go nie oddasz, to pójdziesz do piekła na moje miejsce i będziesz wyglądał tak ohydnie, jak ja wyglądałem.

Czytaj więcej  Baśnie braci Grimm – Imć pan kum

Karczmarz oddał mu więc jego złoto i jeszcze trochę swojego dołożył, błagając, żeby tylko nic nikomu nie mówił. Tym sposobem Jaś osiągnął wielkie bogactwo.

Wyruszył w drogę do rodzicielskiego domu, kupił sobie nędzną lnianą świtkę i wędrował, muzykując, bo tego się u diabła w piekle nauczył. Krajem rządził w owym czasie stary król, przed którym Jaś musiał zagrać i który tak się jego muzyką zachwycił, że obiecał grajkowi swoją starszą córkę za żonę. Kiedy królewna usłyszała, że ma poślubić jakiegoś łapserdaka w białej świtce, oświadczyła:

– Wolę się w głębokiej wodzie utopić, niż mieć takiego męża!

Król dał więc Jasiowi młodszą córkę, a ta z miłości do ojca nie chciała się jego woli sprzeciwiać. Smoluch diabli kamrat ożenił się tedy z królewną, a po śmierci starego króla odziedziczył całe królestwo.

No tags for this post.