Baśnie braci Grimm – „O dziwnym grajku”
9 października 2020Żył sobie kiedyś dziwny grajek. Pewnego razu szedł przez las, sam jak palec, i rozmyślał o tym i owym. Kiedy już nie miał o czym myśleć, rzekł sam do siebie:
– Tak mi się w tym lesie czas dłuży, muszę sobie znaleźć dobrego towarzysza.
Zdjął skrzypeczki z ramienia i zaczął grać tak przenikliwie, że echo poniosło tę jego muzykę, hen, między drzewa. Po niedługiej chwili z gęstwiny wynurzył się wilk.
– Oj, idzie wilk! Na nic mi taki towarzysz – powiedział grajek.
Wilk zaś podszedł bliżej i przemówił do niego:
– Ach, miły grajku, jak ty pięknie grasz! Naucz i mnie swojej sztuki.
– Nic łatwiejszego – odparł grajek – musisz tylko robić wszystko, co ci każę.
– O, miły grajku – rzekł wilk – będę cię słuchał jak uczeń swego mistrza.
Grajek kazał mu iść z sobą, a kiedy przeszli już razem kawałek drogi, natrafili na stary dąb, z dziuplą w środku, pęknięty na pół przenikliwie, że echo poniosło tę jego muzykę, hen, między drzewa. Po niedługiej chwili z gęstwiny wynurzył się wilk.
– Oj, idzie wilk! Na nic mi taki towarzysz – powiedział grajek.
Wilk zaś podszedł bliżej i przemówił do niego:
– Ach, miły grajku, jak ty pięknie grasz! Naucz i mnie swojej sztuki.
– Nic łatwiejszego – odparł grajek – musisz tylko robić wszystko, co ci każę.
– O, miły grajku – rzekł wilk – będę cię słuchał jak uczeń swego mistrza.
Grajek kazał mu iść z sobą, a kiedy przeszli już razem kawałek drogi, natrafili na stary dąb, z dziuplą w środku, pęknięty na pół.
– Spójrz tutaj – powiedział grajek – jeśli chcesz nauczyć się grać na skrzypcach, to włóż przednie łapy w tę szczelinę.
Wilk usłuchał go, grajek zaś czym prędzej podniósł z ziemi kamień i jednym uderzeniem wbił mu obie łapy tak mocno w szczelinę, że nieszczęśnik został złapany niczym we wnyki.
– Zaczekaj tu, aż wrócę – rzekł grajek i ruszył dalej swoją drogą.
Po pewnym czasie znów mruknął sam do siebie:
– Tak mi się w tym lesie czas dłuży, muszę sobie znaleźć nowego towarzysza.
Zdjął z ramienia skrzypeczki i zagrał na nich, aż się w całym lesie rozległo. Po niedługiej chwili spomiędzy drzew wychynął lis.
– Oj, idzie lis! – powiedział grajek. – Na nic mi taki towarzysz!
Lis podszedł do niego i przemówił:
– Ach, miły grajku, jak ty pięknie grasz! Naucz i mnie swojej sztuki.
– Nic łatwiejszego – odparł grajek – musisz tylko robić wszystko, co ci każę.
– O, miły grajku – rzekł lis – będę cię słuchał jak uczeń swego mistrza.
– Chodź ze mną – powiedział grajek, a gdy przeszli już razem kawałek drogi, natrafili na ścieżkę, po obu stronach obrośniętą wysokimi krzakami. Grajek przystanął, z jednego brzegu przygiął do ziemi drzewko leszczyny i przydepnął jego wierzchołek, to samo uczynił z drzewkiem z drugiego brzegu, po czym rzekł:
– Dalejże, lisku, jeśli chcesz nauczyć się grać na skrzypcach, podaj mi lewą przednią łapę.
Lis usłuchał, a wtedy grajek przywiązał mu lewą łapę do drzewka z lewej strony.
– A teraz, lisku, podaj mi prawą łapę.
I przywiązał mu ją do drzewka z prawej strony. Sprawdziwszy, czy węzły dość mocnotrzymają, puścił oba wierzchołki, które strzeliły w górę podrywając liska, tak że ten zawisł w powietrzu i jął miotać się rozpaczliwie.
– Zaczekaj tu, aż wrócę – powiedział grajek i ruszył dalej swoją drogą.
W pewnej chwili znów rzekł do siebie:
– Tak mi się w tym lesie czas dłuży; muszę sobie znaleźć nowego towarzysza.
Zdjął z ramienia skrzypki, a ich muzyka rozległa się po całym lesie. Wtem z chaszczy wyskoczył zajączek.
– Oj, idzie zając! – powiedział grajek – nie mam chęci na takiego towarzysza.
– Ach, miły grajku – rzekł zajączek – jak ty pięknie grasz, naucz i mnie swojej sztuki.
– Nic łatwiejszego – odparł grajek – musisz tylko robić wszystko, co ci każę.
– O, miły grajku – wykrzyknął zajączek – będę cię słuchał jak uczeń swego mistrza.
Szli razem kawałek drogi, aż natrafili na leśną polankę, gdzie rosła osika. Grajek owiązał zajączkowi szyję długim sznurkiem, którego drugi koniec przymocował do pnia drzewa.
– A teraz pośpiesz się, zajączku, i obiegnij to drzewo dwadzieścia razy! – zawołał, a zajączek natychmiast go usłuchał. Okrążając dwadzieścia razy drzewo owinął też sznurek dwadzieścia razy wokół pnia, tak że sam siebie uwięził i choć się wyrywał ze wszystkich sił, sznurek zaciskał mu się tylko jeszcze mocniej na miękkiej szyi.
– Zaczekaj tu, aż wrócę – rzekł grajek i ruszył dalej swoją drogą.
Tymczasem wilk tak długo rzucał się, miotał, zębami chwytał kamień, że po uporczywej pracy uwolnił łapy i wyciągnął je z potrzasku. Pełen wściekłości i gniewu pośpieszył za grajkiem, aby go rozszarpać. Kiedy lis z daleka go zobaczył, zaczął żałośnie lamentować i piszczeć co sił w płucach:
– Bracie wilku, ratuj, grajek mnie oszukał!
Wilk ściągnął wierzchołki drzewek ku ziemi, przegryzł sznur i wyswobodził lisa, który ruszył z nim razem, by zemścić się na grajku. Po drodze znaleźli uwiązanego do pnia zajączka, którego również uwolnili, i cała trójka udała się na poszukiwanie wroga.
Grajek zaś wędrując dalej zaczął znów wygrywać na swych skrzypeczkach i tym razem miał więcej szczęścia. Dźwięki skrzypiec dotarły do uszu ubogiego drwala, który bez namysłu rzucił swoją pracę i z siekierą pod pachą udał się tam, skąd rozbrzmiewała muzyka.
– Nareszcie towarzysz jak należy – rzekł grajek – bo szukałem przecie człowieka, a nie dzikich zwierząt.
I grał dalej, tak pięknie i rzewnie, że biedny drwal stał jak urzeczony, a serce topniało z zachwytu. Wtem, zasłuchany w owym graniu, ujrzał zbliżających się wilka, lisa i zająca i natychmiast zmiarkował, że knują oni coś złego. Podniósł swoją lśniącą siekierę i zasłonił sobą grajka, jak gdyby chcąc powiedzieć: ,,Ktokolwiek zechciałby go skrzywdzić, niechaj się strzeże, bo ze mną będzie miał do czynienia”. Zwierzęta obleciał strach i jak niepyszne uciekły z powrotem do lasu; grajek zaś zagrał jeszcze drwalowi na podziękowanie i powędrował dalej.